Opuszczając San Diego wiedziałem, że muszę kierować sie do SF drogą numer 1. Jest to jedna z ładniejszych dróg jakimi miałem okazje się przemieszczać, jednak tym razem trochę zaspałem i część drogi pokonaliśmy wieczorem, jednak i tak można było podziwiać widoki z serpentyn ciągnących się kilometrami. Miejscem docelowym było Monterey, kolejna niespodzianka, gdyż nie spodziewałem się po tym mieście niczego specjalnego, a okazało się że cze czułem się tam wyjątkowo dobrze, nawet do końca nie wiem dlaczego. Jedno jest pewne, panuje tam specyficzny klimat, wielu ludzi przyjezdnych z południowych stron, dodatkowo bardzo ciekawa historia miasta i oczywiście klimat, słońce, woda i temp. około 20 stopni :)
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment