Monday, October 5, 2009

Old town Albuquerque




Rano postanowiłem spróbować meksykańskiej kuchni. Muszę tutaj podziękować pani, która mnie obsługiwała, gdyż chyba na czole miałem napisane, że wcześniej podobnych rzeczy nie jadłem. Zamówiłem sobie jajecznice z czymś tam ;) Całe szczęście, że sosy dostałem na osobnym talerzu. Nawet ich nie musiałem próbować, bo samo jedzenie było wystarczająco dobrze przyprawione.
Około południa doczłapałem się do Albuquerque, licznik w Cobalcie wybił 3000mil! Szybko znalazłem hotel i wziąłem się za porządki, bo samochód wyglądał jakby wrócił z operacji na bliskim wschodzie. Przy okazji znalazłem butelkę wina, która jakimś cudem uszła mojej uwadze, nic straconego pomyślałem ;) Wieczorem wybrałem się do Old Town, kilka zdjęć z tych miejsc znajduje się powyżej (W mieście mocno odczuwalna jest kultura Pueblo adobe) Zapomniałem statywu, ale czego się nie ma w plecaku to znajdzie się na ulicy :P Postanowiłem zjeść tam również kolację, ale przy zamawianiu zwróciłem uwagę, aby to była ver. europejska, bez zbędnych przypraw ;)

Już teraz mogę powiedzieć, że będzie mi brakowało tych ogromnych przestrzeni, które można poczuć na terenach Utah i Arizony...

Jutro będzie mój ostatni dzień tutaj... "Sometimes goodbye is a second chance."

No comments:

Post a Comment