Monday, September 14, 2009
Seattle
Do Seattle miałem okazję lecieć z lotniska Midway w Chicago. Myślałem, że jak już jestem w USA to nie spotka mnie już nic dziwnego na lotniskach, ale nic bardziej mylnego. Oni tutaj dopiero się magluja na każdym kroku, każdy jest sprawdzany na wszystkie możliwe sposoby. Nie ważne czy ktoś leci do miasta obok czy na drugie wybrzeże, przemiał maja tam straszny.
Czekał mnie 4 godz. lot. Jakoś wyjątkowo dzisiaj nie mogłem znaleźć sobie pozycji na fotelu, kręciłem się strasznie, ale jak się okazało nie byłem sam w tych mękach. Jak zobaczyłem pozycje które przyjmowali moi sąsiedzi to jakoś zrobiło mi się lżej. Po 2 godz. męczarni musiałem coś z tym zrobić. Postanowiłem zagadać do gościa obok, okazało się że leci do Seattle do pracy, a koleżanka obok wraca do domu. Oboje to zagorzali kibice baseballa co było dość wyraźnie widać i słychać ;) Trochę się rozgadaliśmy i następne dwie godz. minęły już dużo szybciej.
Seattle już na samym wstepie zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażanie, jest to miasto położone w poblizu gór, co skutkuje odpowiednio chłodniejszym klimatem, a dodatkowo jest dużo czystsze niż Chicago i nie wiem czy wypada o tym pisać, ale tutaj jest dużo więcej ludzi z jasna karnacją ;) Powyżej dwie fotki zrobione na szybko z pokoju hotelu w którym nocuje. Przyjeżdzając tutaj musialem znowu zegarek cofnąć, ale na szczęście tylko o 2 godz.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment