Wednesday, September 30, 2009

Sometimes sh(it) happens



Wiedziałem, ze kiedyś coś dziwnego mnie spotka podczas tej wyprawy, gdyż za dobrze się wszystko układało. Nie wiedziałem natomiast, że to będzie właśnie w Las Vegas. Miałem małe problemy z autem, odholowano mi je razem z dziesięcioma innymi. Podczas tej nocy poznałem wiele osób, jedni normalniejsi, drudzy mniej, ale takie jest właśnie życie. Nie mogłem się doczekać momentu, aż wsiądę ponownie do samochodu.
Najważniejsze chyba jest to, aby umieć się podnieść po każdej porażce. Zobaczymy jak ja to zniosę. 340$ tyle sobie tutaj życzą za odbiór auta. Co istotne, to auto zostało odholowane ponad 20km od centrum miasta. Pomijam całą przygodę z dotarciem na parking. Na miejscu udało mi się zejść z opłatą poniżej 200$... wiele mógłbym opowiadać, ale zakończę na tym.
Nie ukrywam, że jestem tym całym zajściem mocno wkurzony. (chodzi mi tutaj głównie o sposób w jaki to wszystko się odbyło)

Ogólnie miasto to nie będzie mi się dobrze kojarzyć z wiadomych powodów, ale zanim to wszystko się stało, miałem już mieszane uczucia. Zamieszam dwie fotki, aby nie było, że tylko narzekam.
For me EOT!

Właśnie wyruszam do Sequoia Park.

2 comments:

  1. o matko!!!to jedne co mogłam powiedzieć podczas oglądania tych wszystkich zdjęc,aż się boję pomysleć jakie wrażenie te widoki wywarłyby na mnie w rzeczywistośc!Po prostu niesamowite!-nic dodać nic ująć:)Powodzenia w dalszej podróży, Ula

    ReplyDelete
  2. Hej,
    jestem pewnien, ze Tobie rowniez by sie tutaj sposobalo ;) Bedzie trzeba zaplanowac jakis wiekszy wypad w te strony ;)

    ReplyDelete